piątek, 27 września 2013

Ty i Twój najlepszy przyjaciel



                Kontynuując temat emocji i zagłębiając się w niego coraz bardziej po ostatnim wpisie, natrafiłem na bardzo ciekawy artykuł. Miło mi więc będzie przejść przez to razem z Wami i chętnie podzielę się efektami :) o co chodzi? O metodę, dzięki której można emocje nie tłumić, ale rozwijać i kierować we wskazanym przez nas kierunku.

                Budda porównał kiedyś naszą świadomość do tkaniny, a szukanie szczęścia jako jej farbowanie na różne kolory. Jeśli nasza świadomość nie jest „czysta” farbowanie wiele nie da. Kolory będą brudne i nietrwałe. Naprawdę trwały efekt można osiągnąć tylko najpierw piorąc i czyszcząc tkaninę, a dopiero potem zabierając się za jej farbowanie. Podobnie z naszą świadomością i życiem. Jeśli najpierw nie oczyścimy swojej świadomości z negatywnego nastawiania a życia z niszczącego wpływu z zewnątrz, szczęście będzie jedynie chwilowym zaspokojeniem, które bardzo szybko przechodzi. Zacząć oczywiście należy od ułożenia sobie wszystkich nieuporządkowanych spraw, zwłaszcza emocjonalnych. Jeśli sytuację mamy opanowaną i zdajemy sobie sprawę z naszych uczuć, emocji oraz ich przyczyny, możemy przejść do sedna. Brahmavihara – czyli nic innego jak „proszek” na nasze plamy. 

Jest to najczęstszy rodzaj medytacji, jaki zalecał Budda. Zawsze interesowałem się medytacją, wewnętrznym wyciszaniem i stabilizacją. Nie zgłębiając jednak tematu, myślałem zawsze że chodzi o uspokojenie emocji, o ich stłumienie i zachowanie za wszelką cenę spokoju. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie mogłem się bardziej pomylić. 

Brahmavihara, o której piszę, opiera się właśnie na budowaniu tendencji emocjonalnych w umyśle. Rozróżniamy ich cztery – metta (bezwarunkowa przyjaźń), karuna (współczucie), mudita (radość z powodzenia innych) oraz upekkha (bezstronność). Co ciekawe, są to emocje, o których obecnie praktycznie się nie mówi, a z pewnością nie spotyka. Ile mamy osób darzących nas bezwarunkową przyjaźnią? Ile osób cieszy się z sukcesu innych, a nie tylko zazdrości? 

Medytację zaczynamy od siebie. Zanim zaczniemy budować stany emocjonalne i zmieniać swoje życie wobec innych, należy uporządkować siebie. Nie ma znaczenia jak siedzimy, gdzie jesteśmy, byle mielibyśmy warunki, które pozwalają nam się skupić i czuć wygodnie. Ja za takie miejsce wybrałem las, koniecznie w nocy, bo przeszkadza mi światło. Trzeba przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe wspomnienie z naszego życia. Największą trudnością jest to, aby nie iść dalej. Po prostu przypomnieć sobie ten moment, nie nasze myśli wtedy czy też sytuacje, które miały miejsce, ale skupiamy się na tym  co czuliśmy, powtarzając w myślach „Obym był szczęśliwy, obym był zdrowy, obym był bezpieczny, obym był zdrowy”. Nie chodzi o same słowa, ale o ich sens – możemy wybrać rzeczy dla nas ważne, ale nie materialne, ani stricte zawodowe. Praca nad tym pierwszym krokiem jest zdecydowanie najcięższa. Naszym celem jest bowiem zaprzyjaźnienie się z samym sobą. Dlaczego tak? Podobnie jak z ludźmi, którzy dobrze nam życzą. Gdy mamy kogoś, kto o nas dba, miło się wita, życzy powodzenia przed trudnym wyzwaniem, wiążemy się emocjonalnie. Dlaczego tylko czynimy tak tylko w stosunku do innych? Warto być swoim przyjacielem. Dopiero wtedy możemy skierować to w stronę innych, inaczej nasza „przyjaźń” nie jest szczera, a jest jedynie pobożnym życzeniem i naszym wrażeniem. 

Wywołanie stanu „przyjaźni” z samym sobą, dopiero zaczynamy kierować to w stosunku do innych. Powtarzamy naszą mantrę, ale zmieniamy podmiot idąc schodkami – teraz kolej pomyśleć o kimś nam bliskim, może o rodzinie, może o przyjacielu, albo o kimś, komu dużo zawdzięczamy. „Bądź szczęśliwy. Bądź spokojny. Bądź bezpieczny.” Metta, czyli bezwarunkowa przyjaźń dopiero zaczyna naszą kontrolę nad własnymi emocjami. Nie pozbywanie się ich, ale nauka kierowania nimi. Gdy już nauczymy się przywoływać to uczucie, nawet wobec obcych nam osób, nadejdzie pora na kolejny krok, o którym więcej we wtorek :)

wpis na podstawie artykułu „Architektura Świadomości” autorstwa Marcina Fabjańskiego


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz