środa, 2 października 2013

Współczucie, czyli jedność z drugą osobą.



                Nawet, jeśli nie jesteście fanami koszykówki, zapewne każdy z Was kojarzy zespoły takie jak Chicago Bulls czy Los Angeles Lakers. Co je łączy oprócz spektakularnych sukcesów? Uznawany za najlepszego trenera koszykówki w dziejach, Phil Jackson i jego niezwykłe metody, które dały właśnie taki efekt. 

                Usłyszał on kiedyś, że są tylko dwie emocje, które prowadzą do zwycięstwa: chciwość i strach. To naprawdę straszne myślenie i  jeśli ktokolwiek tak naprawdę uważa, pozostaje mi współczuć. Podobnie zareagował Jackson. Powiedział o swoich doświadczeniach w tej materii: „Współczucie to niekoniecznie najważniejsza cecha, jakiej oczekuje się od zawodowego koszykarza, ale wraz z tym, jak dojrzewałem w swojej pracy, zacząłem doceniać znaczenie grania z otwartym sercem. To miłość jest siłą, która ożywia ducha i spaja zespół. Pewnie, że istnieje też intelektualny aspekt grania w koszykówkę. Strategia też się liczy. Kiedy jednak w końcu przejdziesz przez odpowiedni trening umysłu, dochodzisz do punktu, w którym musisz rzucić się w wir akcji i włożyć w nią całe swoje serce. To oznacza nie tylko bycie odważnym, ale także pełnym współczucia dla siebie samego, kolegów z zespołu a także przeciwników.”

                Próbuję sobie wyobrazić jakiegoś mojego znajomego mówiącego mi, że współczucie pozwoli mi zwyciężyć, że to siła, na której powinienem się skupić, a osiągnę cel. Chyba bym taką osobę wyśmiał. Determinacja, zapał, kreatywność, motywacja… to mi się kojarzy z siłą, z sukcesem. Współczucie to przecież słabość, oddanie się temu, co chcą inni. W tym wypadku jednak nie mam odwagi, bo efektem tych słów Phila jest jedenaście tytułów mistrza NBA. Żaden inny trener nie zrobił czegoś takiego.

                Karuna, w odróżnieniu od metta, powinna być kierowana w pierwszej kolejności nie do nas, ale do osoby, o której wiemy, że cierpi. „Obyś był wolny od bólu, obyś był wolny od cierpienia”. Ja sobie na początek jeszcze podwyższyłem poprzeczkę, choć moim zdaniem łatwiej dzięki temu było mi odkrywać, co czuje ta osoba. Wybrałem kogoś, kto wiem, że cierpi , a moje uczucia względem tej osoby nie były zbyt pozytywne. Z czasem jednak zaczynałem naprawdę rozumieć, nie w sensie logicznym, ale emocjonalnym. Przestałem myśleć w kategoriach, czy powinno tak być, czy nie. Czy dana osoba na to zasłużyła. Skupiłem się na jej emocjach i wyraźnie je poczułem. Nie chcę, aby ktokolwiek miał w sobie cierpienie, dlatego nie tylko, moje negatywne emocje się uspokoiły, ale także zacząłem szczerze tej osobie współczuć, nie chcąc, aby tak się czuła. Bo też jest człowiekiem. 

                Współczucie buduje więź między ludźmi. Zrozumienie emocjonalne drugiego człowieka to naprawdę trudna rzecz. Myśli można wytłumaczyć, pokazać związek przyczynowo-skutkowy, przeanalizować i znaleźć sposób na zmienienie kolei rzeczy. Dokonaniem takiej analizy jest właśnie Brahmavihara, a w szczególności karuna. Gdyby każdy z nas chociaż próbował zrozumieć, co czują inne osoby, świat wyglądałby w zupełnie inny sposób. Niestety większość, zwłaszcza wobec wszechogarniającego cierpienia, stresu i pogoni (często na siłę) za szczęściem, nikt nie zwraca uwagi na to, co czują inni. Droga do szczęścia to prosta, nowo wybudowana autostrada, po której jednak trzeba trochę pojechać, zanim dotrze się do celu. Czy jednak warto biec na przełaj po polach? Niby krócej, ale na piechotę i do tego po błocie, w którym w końcu możemy ugrząźć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz