piątek, 13 września 2013

Obróć się i zobacz!



                Rozwój osobisty zawsze kojarzył mi się z dbaniem o siebie, żeby żyło nam się lepiej i szczęśliwiej. Dążenie i osiąganie sukcesu było moim motorem napędowym. Tak z resztą się przyjęło, także w świecie biznesu. Rzadko kto jednak myśli, jaki to ma wpływ na nasze otoczenie – rodzinę, przyjaciół czy też znajomych. 

„W chwili, gdy strzepujesz pyłek,
jesz posiłek, sadzasz tyłek
a kanapie, łykasz wino –
ludzie giną.
(…)
 
W chwili, kiedy mecz oglądasz,
czytasz, co wykazał sondaż,
bawisz dziecko śmieszną miną –
ludzie giną.”

Josif Brodski „Piosenka o Bośni” (tłum. Stanisław Barańczak)

                Weźmy na przykład pewność siebie oraz poczucie winy. Dla mnie są to dwie przeciwległe cechy. Osoby cechujące się pewnością siebie najczęściej stanowią dla nas wzór, ale paradoksalnie takich osób często się nie lubi odbierając je jako egocentryczne. Inaczej jest z osobami skromnymi, często aż nad wyraz, które na każdy komplement reagują zaprzeczeniem, a jak coś im się uda, mówią, że to przypadkiem, albo każdy dałby radę. Ci drudzy wbrew pozorom także mają potężny wpływ na nas i nasze życie. 

                Jak na przeciwieństwa przystało, obydwie cechy są odbierane w dokładnie odwrotny sposób. Pewna siebie osoba budzi podziw, strach mniej pewnych i niechęć związaną z tym strachem. Jeśli jednak rzeczywiście pozostałe cechy nam odpowiadają, stopniowo niechęć maleje, pozostaje podziw i coraz większy szacunek w miejsce strachu. Coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest przez nas niechciane, po czasie dojrzewa i daje wymierne efekty. Zaczynamy przejmować tą pewność, mamy wzór, który naśladujemy, co także dodaje odwagi. 

                Co jednak z naszymi „skromnisiami”? Przecież to tylko ciche osoby, które nazbyt nie chcą ingerować w nasze życie, czy postawę wobec niego. Jest jednak zupełnie odwrotnie. Podobnie jak w przykładzie powyżej, proces jest powolny, ale długotrwale wpływa na naszą samoocenę i pewność siebie. Jeśli mówisz komuś komplement, zapewne masz na celu, aby ta osoba się ucieszyła, aby lepiej się poczuła. Gdy jednak spotykasz się z reakcją zaprzeczenia, przedstawiania argumentów udowadniających, że tak nie jest, coś jest nie tak. Naturalny porządek rzeczy zostaje zaburzony, kiedy mówisz coś z dobrymi intencjami, gdzie oczywistym dla Ciebie jest, że tak to powinno działać, spotyka się nieprawidłowość. Oczywiście pierwszy, drugi, dwudziesty raz jeszcze wiele nie zmieni, ale długotrwale wzbudzi w nas to niepewność. W wyniku tego z pewnością ucierpią nasze relacje z ludźmi – zanim spontanicznie powiemy coś miłego, pięć razy się zastanowimy. Sami także zaczniemy je przyjmować z dystansem, a to prowadzi do wielu innych negatywnych skutków. 

Żyjemy w społeczeństwie, które coraz bardziej jest nastawione na myślenie o sobie. Rozwój osobisty, zamiast rozwoju relacji, sukces zawodowy, zamiast sukcesu rodzinnego. Jak dużo osób teraz mówi o „tworzeniu domu”? Ja najczęściej słyszę o kupowaniu mieszkania, a to dwie różne rzeczy. W całym swoim dążeniu do wyznaczonych celów, pomyślmy o tym jak bardzo wpływamy na innych i jak oni wpływają na nas. Jeśli myślisz, że to, że gdzieś właśnie człowiek celuje do drugiego, a na drugiej półkuli ktoś właśnie trafia „szóstkę w totka”, nie ma na Ciebie wpływu, to się mylisz. Nigdy nie zdarzyło Ci się odkryć, jak coś, co dla Ciebie nie miało żadnego znaczenia, wywarło znaczny wpływ na życie kogo innego? Było motorem do podjęcia ważnej decyzji? A może nawet to, że wstawiłeś zdjęcie na facebook’a sprawiło, że ktoś inny postanowił ostatecznie że weźmie się za siebie i zacznie ćwiczyć. W wyniku tego znajdzie miłość swojego życia i założy rodzinę, mając cudowne dziecko, które w końcu odkryje lek na raka, czy sposób na nieśmiertelność. Może nie brzmi to prawdopodobnie, może tak wcale nie będzie, oczywiście, że tak, ale musisz zawsze pamiętać, że TO MOŻLIWE i przynajmniej brać to pod uwagę. Sama świadomość zawiłości wpływu na innych, czyni nas lepszymi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz