wtorek, 29 kwietnia 2014

Opinie o pracodawcach czyli fakty i mity internetu.



            Całe proces poszukiwania pracy jest dość długi a wyszukanie tej idealnej czasem trochę ciężkie. Choć słyszy się, że komuś się udało od razu za pierwszą aplikacją, słyszy się, ze czasami oferta była idealna tylko w ogłoszeniu... No właśnie „słyszy się” jest wiele opinii ale fakt jest zawsze jeden.           Kiedy poszukujemy pracy i zostaniemy zaproszeni na rozmowę robimy research odnośnie naszego potencjalnego pracodawcy. I tu internet pokazuje swe prawdziwe oblicze.
            Jak wspomniałem na początku – opinii jest wiele ale fakt jest jeden. Internet tworzą ludzie tak samo jak opinię. Podczas poszukiwania informacji na temat firmy w której mamy rozmowę pewnie wiele przeczytamy w internecie i niestety nie zawsze dobrego. Ludzie mają to do siebie, że dość często w internecie strasznie wyolbrzymiają coś co ma tylko w sobie małe ziarnko prawdy. Też internet to idealne miejsce do szerzenia pewnego rodzaju propagandy by zaszkodzić drugiej osobie. Tylko po co to wszystko? Szczerze to sam nie wiem i nigdy tego nie rozumiem ale póki co nie o tym. Kiedy to w końcu naczytamy się tego wszystkiego to co w nas się budzi? Przeważnie niechęć i obawa, że to co ktoś złego przeżył spotka i nas. Owszem jest taka szansa ale czy to nie dziwne, że ufamy komuś kogo wcale nie znamy? Czemu to ktoś za nas ma budować opinię? Czy nie lepiej po prostu samemu wszystko sprawdzić? Z doświadczenia wiem, że w życiu trzeba uczyć się na własnych błędach i wszystko co przeczytamy w internecie traktować z ogromnym dystansem – trzymać w pamięci ale nie stwarzać sobie opinii z tego. Poza tym kto nie ryzykuje ten nic nie zyskuje a pójście na rozmowę nic nie kosztuje. Podczas takiej rozmowy to nie tylko przyszły pracodawca weryfikuje nasze kwalifikacje zawodowe ale również to my mamy szansę zadać pytania i uzyskać odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Dopiero po rozmowie i po otrzymaniu odpowiedzi na wszystkie nasze pytania powinniśmy zbudować sobie opinię i zweryfikować ją czy jest bliska czy daleka od faktu.
            Internet to wspaniale miejsce bo możemy w nim zaleźć wszystko. Odpowie na każde nasze pytanie. Ale trzeba pamiętać o jednym – internet nie powinien stwarzać nam opinii a jedynie lekko wspomagać. To od nas wszystko zależy, to my wybieramy czy idziemy w lewo czy też w prawo i to my wybieramy sobie pracę – jak mamy widzieć czy to ta skoro tylko przeczytaliśmy to co mówią inni a sami tego nie sprawdziliśmy? Lecz też to my decydujemy czy uwierzymy nieznajomemu z internetu... Twoje życie ty decydujesz.

piątek, 11 kwietnia 2014

Trudna sztuka odmawiania – sztuka asertywności




Na pewno każdy z nas miewa w życiu chwile w których pomimo że powinno się powiedzieć „nie” mówi się jednak „tak”. Niejednokrotnie obraca się to przeciwko nam – naszej koncepcji przyszłości, zarówno tej odległej, jak i bardzo bliskiej. Nie mniej jednak asertywność jest nie lada sztuką. 

Nie każdy posiada inklinacje, aby śmiało i zdecydowanie powiedzieć „nie”, szczególnie gdy znajdzie się w sprzyjających ku temu okolicznościach. „Nie” pozwala nam uświadomić sobie, że to my określamy granice nas samych. Umiejętność kontrolowania samego siebie i  odpowiedzialność dają nam poczucie dojrzałości i siły. Skutki asertywności nie zawsze jednak są pozytywnie odbierane. Aby zniwelować do minimum pejoratywność oddziaływania słowa „ nie”, czasami należy dostosować się do okoliczności w jakich się znajdziemy i zamiast słowa „nie” użyć raczej słowa „przemyślę to jeszcze”. Jeżeli nie używałeś jeszcze tego wybiegu z pewnością zaskoczą Cię jego efekty. Sformułowanie „przemyślę to jeszcze” sprawia, że zyskujesz kontrolę i przygotowujesz grunt pod „nie”. Przede wszystkim jednak masz możliwość przemyślenia sprawy. Osoby które nie potrafią odmawiać, często są postrzegane jako miłe i z reguły są lubiane, jednak tak naprawdę czują się wykorzystywani, niedocenieni i mają problemy z podejmowaniem decyzji. 

Taka perspektywa jest chyba najlepszym podsumowaniem korzyści płynących z bycia asertywnym. Należy nim być, ponieważ życie w tym kształcie w jakim funkcjonuje dziś – pełnym materializmu, wykorzystywania i atmosfery „wyścigu szczurów” spowoduje że szybko popadniesz we frustrację i niezadowolenie.  Kiedy poćwiczy się odpowiednio długo, nabiera się sił na tyle, że nawet po wysłuchaniu litanii często niestosownych, niezręcznych i wygórowanych próśb i żądań odpowiesz jednym zwięzłym i stanowczym: „NIE”.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Co Cię nie zabije to Cię wzmocni



Rano jadąc do pracy tramwajem przysłuchiwałam się rozmowie dwóch kobiet. Jedna z nich skarżyła się na męża, który ją źle traktuje, nie ma już pomiędzy nimi takiej więzi a w domu mijają się jak obcy ludzie. Na pytanie przyjaciółki, czemu nadal niszczy sobie życie odpowiedziała zaskakująco „Wiesz już tyle jesteśmy razem, że przywykłam poza tym, co mnie nie zabije to mnie wzmocni”. Odpowiedz szokująca, ale skłoniła mnie do pewnej refleksji.

Drogi Czytelniku ile osób znasz, które są nieszczęśliwe w związku z partnerem czy partnerką lub maja prace, której nienawidzą albo jeszcze inny powód, który powoduje, że ich życie z każdym dniem jest coraz bardziej męczące? Codziennie powtarzają sobie ”jutro będzie lepiej, to już ostatni raz”. 

Stawiasz sobie pytanie zapewne takie, jakie ja postawiłam sobie w tramwaju „to, po co z nim jesteś, czemu nie odejdziesz z firmy?”. Zgryźliwi odpowiedzą „a może jesteś męczennicą”. Ale kto lubi sam siebie okładać batami? 

Ponad 100 lat temu zapewne znany wszystkim Blogowiczom austriacki lekarz neurolog i psychiatra Zygmunt Freud odpowiedział już na to pytanie. Wszystkimi nami kieruje tzw. przymus powtarzania. Na czym to polega? Wybieramy dla siebie nie to co dobre, ale to co znamy. Nasz mózg kosztuje to mniej energii a nasze ciało czuje się bezpieczniej. 

Nie wiem jak Ty drogi Czytelniku, ale sama osobiście zmartwiłam się, że ja sama oraz większość społeczeństwa wybieramy drogę, którą znamy (choć nie zawsze szczęśliwą) niż tą ciemną wyboistą która może okazać się naszym szczęściem. 

Moje przemyślenia? Nie bójmy się, realizujemy swoje marzenia przecież o to w życiu chodzi, abyśmy byli szczęśliwi. I co z tego, że podejmiesz ryzyko? Wychodząc z domu już je podejmujesz, więc już i tak nic nie ryzykujesz. A przecież, co Cię nie zabije to Cię wzmocni.



piątek, 4 kwietnia 2014

Kiedy stresuje nas czas



Coraz więcej pracodawców wymaga od nas umiejętności pracy pod presją czasu, bądź odporności na stres. Kiedy widzę, że już w ogłoszeniu o pracę osoba zaznacza, że takie umiejętności powinnam posiadać, wywołuje to u mnie uśmiech na twarzy i osobiście przechodzę do kolejnego ogłoszenia. Zastanawia mnie, jeśli w pracy jest tyle obowiązków i zadań, które muszą być wykonane na dziś to dlaczego nie zatrudnić kolejnej osoby, jeśli nie na etat to na pół etatu. 

            Ostatnimi czasy w Polsce pojawili się specjaliści psychologii badający efektywność pracownika. Na co zwracają uwagę? Na to czy pracownik jest zadowolony ze swojej pracy oraz badają opinię pracownika na temat firmy. Dlaczego? Bo te czynniki kształtują przyszłą efektywność przeliczaną na pieniądz. Ja jako pracownik cieszę się, że tu pracuje = daje większe pieniądze firmie, organizacji. Nie będę wspominała o fakcie, że takie praktyki stosuje się już od dłuższego czasu w krajach Europy Zachodniej oraz Ameryce. Dochodzą do nas od dłuższego czasu wypowiedzi milionerów, którzy sugerują że dzięki temu, że poprawili relacje z pracownikiem na najniższym szczeblu, ich biznes zaczął sam kwitnąć i dopiero od tego czasu zaczęli zarabiać „dobre” pieniądze. Zastanawia mnie, czy pracodawcy wymagający od nas ciągłej pracy pod presją czasu, wykazują się ignorancją, czy brakiem wiedzy. Tak jak już wspomniałam, pozytywna atmosfera w pracy przynosi korzyści obu stronom, więc sugeruję aby pracodawcy zadbali o nią, bo to oni powinni nad nią panować. 

            Zapraszam wszystkich zainteresowanych do posłuchania ciekawych wystąpień na powyższy temat na www.ted.com . Zarówno pracownik, jaki i pracodawca mogą zyskać cenną wiedzę, która przemieni się w pieniądz. Nawiązując do pierwszego akapitu, pracodawco jeśli pytasz „czy nie mam problemu z pracą pod presją czasu”, odpowiadam mam problem, jak każda osoba. 

Nie mówię o sytuacjach, które się zdarzają a o ciągłej pracy pod presją czasu i w stresie.