wtorek, 10 września 2013

Goliat ukryty w ciele Dawida



                Motywacja, pewność siebie, radzenie sobie ze stresem, to wszystko wymaga od nas sporego nakładu siły. Nierzadko nie tylko tej psychicznej, ale także i tej fizycznej. Jak duża jest ta siła? Fizyczną można zmierzyć poprzez ciężar, jaki podniesiemy, odległość jaką przebiegniemy czy też siła z jaką jesteśmy w stanie uderzyć. Czy jednak jest to cała siła, którą mamy? Co z tą psychiczną siłą, jak ją zmierzyć czy sprawdzić?

                Prawda jest taka, że siła, jaką używamy to tylko mała część tego, do czego jesteśmy zdolni. Słyszałem wiele historii, czy to o matce, która sama podniosła samochód i wyciągnęła spod niego swoje kilkuletnie dziecko, czy o ludziach, którzy po upadku z wysokiego piętra wstali i zaczęli biec, gdy potem okazywało się, jak bardzo połamali się w czasie upadku. Nawet jeśli to włożyć między bajki, choć historii takich z każdym rokiem słyszę coraz więcej, to są badania, które pokazują to bardzo dosadnie.

                Na ten przykład czytałem ostatnio o badaniach opublikowanych niedawno w „Journal of Experimental Social Psychology”. W badaniach tych zasadniczo brały udział dwie grupy mężczyzn. Na podstawie przeprowadzanych ankiet, Ariana Young z University at Buffalo podzieliła ich na fanów i antyfanów… Batmana i Spidermana. Uczestników badano pod kątem dwóch rzeczy – ich własnej samooceny oraz mierzonej siły uścisku na siłomierzu. Po pierwszej ocenie własnej muskulatury, uczestnikom eksperymentu kazano przez minutę patrzeć na różne wizerunki superbohaterów. Okazało się, że po takim krótkim seansie, niemal wszyscy fani oceniali się dużo lepiej, niż przed oglądaniem zdjęć. Najważniejszy jednak jest dla mnie wynik drugiego badania. Okazało się, że zmiana ich oceny jest słuszna. Wyniki pomiaru siły uścisku wyraźnie pokazały wzrost siły fizycznej u grupy lubiącej wspomniane postaci. Wniosek doktorantki był dosyć jasno sprecyzowany – mężczyźni, którzy identyfikują się z umięśnionymi herosami, czerpią psychiczne korzyści z kontaktu z nimi”. 

                To wciąż jednak siła, którą jesteśmy w stanie jakoś mierzyć. Mimo, że jej granica, jak się okazuje, jest zmienna w zależności od naszego nastawienia, samopoczucia, a przede wszystkim motywacji. Siły naszej woli jednak nie da się zmierzyć jednoznacznie. Choć powstaje obecnie wiele metod, które próbują to sparametryzować, wciąż wyniki potrafią się wahać naprawdę znacząco nawet w ciągu jednego dnia u danej osoby. Dla mnie, jest to podobnie jak z kosmosem. Wiemy, że jest, kiedyś uważano że ma on miliony kilometrów, potem, że miliardy, teraz uznajemy jednak, że jest nieograniczony, a przynajmniej my tych granic nie odkryliśmy. Podobnie było z moją silną wolą. Kiedyś wiedziałem, że jest duża, potem budowałem coraz lepsze „rakiety” i docierałem do kolejnych granic, tak przynajmniej myślałem. W pewnym momencie jednak zorientowałem się, że nasza wytrzymałość psychiczna nie ma granic. Najwyżej my jesteśmy zbyt mało „zaawansowani technologicznie” by dotrzeć dalej, ale granicy tak naprawdę wciąż nie widać. 

Patrzenie przez minutę na zdjęcia silnych mężczyzn zwiększa naszą siłę. Wcześniej pisałem o tym, że przyjęcie dominującej postawy zmniejsza nasz poziom kortyzolu, a zwiększa testosteronu, a co za tym idzie jesteśmy mniej zestresowani, a bardziej pewni siebie. A to tylko kilka prostych sztuczek, które pozwalają nam dotrzeć o krok dalej w przekraczaniu swoich granic. Skoro tak duże efekty można osiągnąć w kilka minut, pomyśl co można zrobić pracując nad sobą latami? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz