piątek, 6 września 2013

Wszędzie dobrze, ale w pracy najlepiej.



Przechodząc przez różnych pracodawców, zauważyłem, że są miejsca, w których mimo naprawdę dobrych zarobków rotacja jest naprawdę wysoka, podczas gdy gdzie indziej przy podobnych obowiązkach, za blisko połowę stawki pracownicy są bardziej efektywni, bardziej zadowoleni ze swojej pracy i za nic nie idzie ich przekonać do zmiany pracodawcy. Wynika to z jednego z najtrudniejszych moim zdaniem aspektów zarządzania – motywacji pozafinansowej. 

                Łatwo jest po prostu dać premię, podwyżkę, zorganizować konkurs z nagrodami i tak podnosić wyniki, czy zmotywować zespół do pracy. To jednak działanie krótkoterminowe. Stwarza to zagrożenie, gdzie nie organizowanie podobnych rzeczy w przyszłości, jeszcze bardziej zdemotywuje ludzi i stworzy dodatkowy problem. To problem, który zauważyłem u większości młodych Kierowników czy Managerów. Pieniądze to dla nich jedyny czynnik motywacyjny – ludzie mają pracować w pocie czoła i wykonywać „rozkazy”, jak zrobią to dobrze, dostaną premię, jak nie, zostanie im zabrane. Nie myślą o tym, że wystarczyłoby polecenie zmienić w sugestię, którą pracownik sam rozwinie i mając przekonanie, że jest to jego pomysł, podejdzie do tego dużo rzetelniej, będzie zadowolony, że w pracy się rozwija a z takim podejściem najprawdopodobniej mu się uda, a w wyniku tego zmotywuje go kolejny sukces w pracy. 

                Każdy element pracy ma swoją cenę. Jeśli chcemy zarabiać na jakimś stanowisku 2 000 zł, oznacza to, że jeżeli będziemy musieli zostawać czasem po godzinach, bo szef będzie na nas krzyczał i wywierał presje, to żebyśmy dalej tam pracowali, będzie to już niewystarczająca kwota, a nasze wymagania wzrosną do 2 500zł. W przypadku gdyby nasz szef był bardzo miły, współpracownicy naszymi bratnimi duszami, a do pracy musielibyśmy przyjść dowolnie między 8 a 10 i po prostu zrobić swoją pracę przez 8 godzin, to zadowolenie osiągnęlibyśmy już przy zarobkach 1 700zł. Kwoty są oczywiście w pełni abstrakcyjne, ale dobrze obrazują zasadę. 

                Pod tym względem zawsze podziwiałem i fascynowałem się branżą IT. We wszystkich firmach, w jakich zdarzyło mi się być, lub słyszeć od kogoś kto tam pracował, zauważyłem tylko dwa rodzaje pracy: albo niewyobrażalne dla mnie zarobki, gdzie większość pracowników nie miała rodziny, praktycznie w ogóle życia prywatnego, albo druga grupa, zarabiająca jak na branżę na średnim poziomie, ale za nic nie zmieniliby swojego pracodawcy. Ta druga grupa, przy specyficznym rodzaju pracy, jest połączeniem bardzo podobnych do siebie charakterem ludzi, którzy dogadują się ze sobą naprawdę dobrze. Swoboda w ich działaniu jest niezwykle istotna przy kreatywnej pracy, jaką się zajmują.

                Zakończyć te wywody chciałbym dosyć nietypowym wnioskiem. Mimo, że otwarcie przyznaję się do bycia zwolennikiem pozafinansowej motywacji, jednak jestem daleki od wyciągania wniosków, że ta forma jest dobra, a inna zła. Zależy to tak naprawdę od specyfiki pracy. Praca kreatywna, gdzie liczy się pomysł i wychodzenie myśleniem poza szablony i granice, wymaga rzeczywiście przede wszystkim dobrej atmosfery, otwarcia i swobody w działaniu, a pieniądze nie stanowią aż tak dużej roli. Praca odtwórcza natomiast, wykorzystująca ścisłą wiedzę i doświadczenie, wymaga konkretnej motywacji, gdzie za jasno określone cele dostajemy odpowiednią nagrodę. Nie widzę jednak powodu, aby i tutaj nie zachować dobrej atmosfery. Zawsze przecież warto działać dwutorowo prawda? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz