wtorek, 8 października 2013

Idealna droga to ta, którą kroczymy i tylko my możemy ocenić to inaczej.

                W dzisiejszych czasach bardzo popularne jest posiadanie wyłączności na życiową prawdę. Wyciągamy błędny wniosek z trochę egoistycznego myślenia, że „to co ja robię jest dobre, najlepsze!” ciągnąc wątek dalej i dodając „więc to co robią inni, jest złe”. Jestem w stanie się zgodzić, że faktycznie każdy z nas obrał jedyną, niepowtarzalną i najlepszą z możliwych dróg, bo kim jestem aby temu zaprzeczyć? Błąd jest tylko w jednym miejscu – dlaczego uważają, że właśnie tak powinni robić wszyscy inni?

                Sama idea upekkha może się wielu osobom nie podobać, budzić skojarzenia z obojętnością, ale dla mnie jest najwyższym dowodem poszanowania drugiej osoby. Bardzo dobrym dowodem na to jest chociażby organizacja „Monar”. Pomaga ona osobom uzależnionym – naprawdę pomaga. Wbrew pozorom, nie oznacza to wcale, że tych ludzi leczy. Nie ma po co wydawać pieniędzy podatników, aby leczyć na siłę ludzi, którzy tego nie chcą. Takim ludziom oferowane są… czyste strzykawki, opieka lekarska, spotkania we wspólnym gronie, które mają zachęcić do zmiany obecnego życia. Dlaczego tak? W myśl bezstronności. Mają prawo wybrać własną drogę i własne życie, nie dostaną pomocy, jeśli będą nią podążać, a jedyne działania kierowane w ich stronę to ograniczenie, a najlepiej zniwelowanie konsekwencji ich wyborów dla reszty społeczeństwa. 

                To dla mnie najlepiej obrazuję ideę upekkha. Musimy rozróżnić bezstronność od obojętności – żal mi tych ludzi, chętnie zmieniłbym ich życie, pomógł, ale… według buddyzmy nazywa się to właśnie bezstronność, według wiary chrześcijańskiej wolna wola, według konstytucji wolność osobista. Oczywiście to wszystko ma swoje granice, jednak to nie my je ustalamy. Mantra dotycząca tej emocji, często zawiera się w słowach „Każda istota ma swoją podróż. Sam jesteś twórcą swego życia”. 

                Jeszcze raz podkreślę, że nie oznacza to, że powinniśmy się ze wszystkim godzić czy też nie przekonywać ludzi do naszych racji, czy sposobu bycia. Powinniśmy jednak szanować ich wybory – także te w relacji rodzice-dziecko. Jeszcze raz wrócę do najbardziej skrajnego, ale chyba najlepiej obrazującego to przykładu narkotyków. Gdy dziecko wpada w taki nałóg, rodzice najczęściej także potrzebują pomocy – stąd liczne terapie także dla rodzin osób uzależnionych. Dlaczego? Bo nie potrafią być bezstronni. Oczywiście, że dalej będą kochali swoje dziecko, ale uświadamiając sobie, że każdy kreuje własne życie i wybiera swoją ścieżkę w życiu sprawia, że zrzucają z siebie ciężar odpowiedzialności za ich wybór. Bez takiego bagażu emocjonalnego dużo łatwiej jest im pomagać swojemu dziecku. Ich emocjonalna relacja, w tym wypadku rodzicielska miłość, tylko wzmacnia się dzięki tej bezstronności – oni siebie nie obwiniają, a dziecko zdaje sobie z czasem sprawę, że rodzice nie zrobią niczego za niego. To nie ich wina, nie ich wybór, nie ich życie. Mogą powiedzieć, ale to on samodzielnie kształtuje swój własny obraz.

                „Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli wróci – jest Twoje, jeśli nie wróci – nigdy Twoje nie było” – to znane powiedzenie zawiera w sobie także kwintesencję ostatniej już emocji, którą przywołujemy, czyli bezstronności. Pozwala ona na zdystansowanie się emocjonalne, a co za tym idzie, rozważenie stricte logiczne. Brzmi może nieco utopijnie, ale za każdym razem, gdy nam się to uda, robimy kolejny krok w stronę ideału :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz