W
dzisiejszych czasach bardzo popularne jest posiadanie wyłączności na życiową
prawdę. Wyciągamy błędny wniosek z trochę egoistycznego myślenia, że „to co ja
robię jest dobre, najlepsze!” ciągnąc wątek dalej i dodając „więc to co robią
inni, jest złe”. Jestem w stanie się zgodzić, że faktycznie każdy z nas obrał
jedyną, niepowtarzalną i najlepszą z możliwych dróg, bo kim jestem aby temu
zaprzeczyć? Błąd jest tylko w jednym miejscu – dlaczego uważają, że właśnie tak
powinni robić wszyscy inni?
Sama
idea upekkha może się wielu osobom nie podobać, budzić skojarzenia z
obojętnością, ale dla mnie jest najwyższym dowodem poszanowania drugiej osoby.
Bardzo dobrym dowodem na to jest chociażby organizacja „Monar”. Pomaga ona
osobom uzależnionym – naprawdę pomaga. Wbrew pozorom, nie oznacza to wcale, że
tych ludzi leczy. Nie ma po co wydawać pieniędzy podatników, aby leczyć na siłę
ludzi, którzy tego nie chcą. Takim ludziom oferowane są… czyste strzykawki,
opieka lekarska, spotkania we wspólnym gronie, które mają zachęcić do zmiany
obecnego życia. Dlaczego tak? W myśl bezstronności. Mają prawo wybrać własną
drogę i własne życie, nie dostaną pomocy, jeśli będą nią podążać, a jedyne
działania kierowane w ich stronę to ograniczenie, a najlepiej zniwelowanie
konsekwencji ich wyborów dla reszty społeczeństwa.
To dla
mnie najlepiej obrazuję ideę upekkha. Musimy rozróżnić bezstronność od
obojętności – żal mi tych ludzi, chętnie zmieniłbym ich życie, pomógł, ale…
według buddyzmy nazywa się to właśnie bezstronność, według wiary
chrześcijańskiej wolna wola, według konstytucji wolność osobista. Oczywiście to
wszystko ma swoje granice, jednak to nie my je ustalamy. Mantra dotycząca tej
emocji, często zawiera się w słowach „Każda istota ma swoją podróż. Sam jesteś twórcą
swego życia”.
Jeszcze
raz podkreślę, że nie oznacza to, że powinniśmy się ze wszystkim godzić czy też
nie przekonywać ludzi do naszych racji, czy sposobu bycia. Powinniśmy jednak
szanować ich wybory – także te w relacji rodzice-dziecko. Jeszcze raz wrócę do
najbardziej skrajnego, ale chyba najlepiej obrazującego to przykładu
narkotyków. Gdy dziecko wpada w taki nałóg, rodzice najczęściej także
potrzebują pomocy – stąd liczne terapie także dla rodzin osób uzależnionych.
Dlaczego? Bo nie potrafią być bezstronni. Oczywiście, że dalej będą kochali
swoje dziecko, ale uświadamiając sobie, że każdy kreuje własne życie i wybiera
swoją ścieżkę w życiu sprawia, że zrzucają z siebie ciężar odpowiedzialności za
ich wybór. Bez takiego bagażu emocjonalnego dużo łatwiej jest im pomagać
swojemu dziecku. Ich emocjonalna relacja, w tym wypadku rodzicielska miłość,
tylko wzmacnia się dzięki tej bezstronności – oni siebie nie obwiniają, a
dziecko zdaje sobie z czasem sprawę, że rodzice nie zrobią niczego za niego. To
nie ich wina, nie ich wybór, nie ich życie. Mogą powiedzieć, ale to on
samodzielnie kształtuje swój własny obraz.
„Jeśli
coś kochasz, puść to wolno. Jeśli wróci – jest Twoje, jeśli nie wróci – nigdy
Twoje nie było” – to znane powiedzenie zawiera w sobie także kwintesencję ostatniej
już emocji, którą przywołujemy, czyli bezstronności. Pozwala ona na
zdystansowanie się emocjonalne, a co za tym idzie, rozważenie stricte logiczne.
Brzmi może nieco utopijnie, ale za każdym razem, gdy nam się to uda, robimy
kolejny krok w stronę ideału :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz