wtorek, 22 października 2013

Cenię Cię życie, dzięki łasce śmierci część 2.


                Po krótkiej przerwie czas na trzy pozostałe żale, na które musimy uważać. Żyć tak, aby niczego nie żałować. To zawsze był mój cel i cokolwiek się nie działo, starałem sobie tłumaczyć, że tak powinno być. Bo cokolwiek złego się nie działo, doprowadziło mnie to do miejsca w którym teraz jestem, więc było warto i to była jedyna do tego miejsca droga.

                Zdarzało się Wam siedzieć po godzinach w pracy? Wracając do domu, dalej zabierać się za pracę zaniedbując codzienne obowiązki, czy choćby czas, który powinien każdy z nas poświęcić dla siebie? Jeśli tak to należycie do sporej grupy osób. Stąd kolejne, często spotykane stwierdzenie, które znalazło się w artykule Bronnie Ware. „Żałuję, że pracowałem zbyt ciężko”. Największym smutkiem jest fakt, że ludzie coraz częściej nie uważają tego za nic złego. Wręcz przeciwnie. Mówią o tym z dumą. „Pracuję od rana do wieczora”, wobec rosnącego bezrobocia, stało się to powodem do dumy. Osobiście jestem zwolennikiem stwierdzenia, które usłyszałem oglądając telewizję: „Człowiek nie żyje po to, by pracować, ale pracuje po to, aby żyć”. To kwintesencja zdrowych celów. Wiadomo, że bez pracy, dobrej i dobrze płatnej, nie można wyjechać na wakacje, nie można zapewnić dzieciom spokojnego życia. Jednak trzeba pamiętać, że to jest naszym celem, a praca, to jedynie środek do celu. Od jednego z najlepszych trenerów w Polsce, a śmiem twierdzić, że i na świecie, usłyszałem kiedyś w odpowiedzi na pytanie, dlaczego jego stawka za dzień szkolenia ma tak wysoką stawkę, niezależnie praktycznie od tematu, którego dotyczy szkolenie. Odpowiedź mną wstrząsnęła. „Większość ludzi uważa, że płaci mi za wiedzę, za jej przekazanie, a tak naprawdę, płacą mi za to, że w tym czasie będę siedział z nimi, a nie kochał się z żoną, ani podróżował po świecie, niezależnie od tego, czego ode mnie chcą”.

                Z tym często wiąże się kolejne pożałowanie, bo nie mając czasu na życie osobiste, nie mamy także czasu na przyjaciół czy znajomych. „Żałuję, że nie dbałem o przyjaźń”. Zaważyłem, że w dzisiejszych czasach najtrwalszą przyjaźnią jest ta z osobą z naszej pracy. Bo możemy poświęcić danej osobie trochę więcej czasu, bo zawsze gdzieś znajdziemy chociaż 5-10 minut w przerwie. Dlaczego jednak rezygnować z przyjaźni zawartych jeszcze w liceum, czy na studiach? Przecież nie trzeba spotykać się codziennie, a nawet mogę śmiało powiedzieć że i co miesiąc. Jedna z najbliższych mi osób w życiu jest obywatelem świata, często podróżuje, obecnie wyjeżdża na 9 miesięcy do Brazylii, często wyjeżdża do Francji czy podróżuje po Polsce, więc kontakt z nią mam niesamowicie ograniczony. Co z tego? Zawsze gdy coś się stanie, możemy na siebie liczyć. Po kilku miesiącach nieobecności spotykamy się i rozmawiamy, jakbyśmy nie widzieli się od wczoraj. Bo ta przyjaźń pielęgnowana jest od lat, nie tym, że jesteśmy zawsze przy sobie, ale tym, że jesteśmy zawsze dla siebie. Nie wyobrażam sobie życia bez takiej relacji.
 
                W ten sposób doszliśmy logicznie do trzeciego, znów powiązanego wniosku, który wysnuły osoby odwiedzane przez Bronnie. „Żałuję, że nie dbałem o swoje szczęście”. Nie chodzi tu o „pogoń za szczęściem”, bo sprowadza się to głównie do zaspokojenia materialnych potrzeb, które wmawiają nam, że przynoszą zadowolenie i satysfakcję z życia. Przecież gdyby tak było, każdy bogaty człowiek byłby szczęśliwy, a mijając ludzi na ulicy czy w tramwaju widzielibyśmy samych nieszczęśników. Tak przecież nie jest. Szczęście jest w nas, trzeba tylko o nie dbać. Szanować rodzinę, przyjaciół, a także siebie i swój czas. Czasem trzeba powiedzieć pas i poświęcić codzienną pogoń za pieniędzmi, bo trwałego szczęścia nie możemy kupić. Możemy je zdobyć, dając innym siebie, bo wtedy dostaniemy coś bezcennego. Związek między ludźmi, wdzięczność. To uczucie, w którym widzę szczęście w oczach innej osoby i zdaję sobie sprawę, że w dużej mierze to ja jestem sprawcą tego szczęścia, to coś niesamowitego i nie do opisania. Kto doświadczył, ten wie, a kto nie… może warto spróbować?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz