sobota, 12 października 2013

Cenię Cię życie, dzięki łasce śmierci.



                Wszyscy coache, trenerzy, filozofowie czy przewodnicy duchowni, każdy mędrzec, naukowiec lub uczony, wszyscy starają się dojść do prawdziwego znaczenia naszego życia. Są jednak osoby, które bez względu na wiek, ich wszystkich biją na głowę swoją życiową mądrością ludzie, którzy stoją twarzą w twarz ze śmiercią, patrząc jej w oczy z wyprostowaną postawą. 

                O tym, że ludzie nie robią w życiu tego, co tak naprawdę chcą, wiedzieli już Budda, Epiktet, czy Nietzsche. Jednak trafiły do mnie tak naprawdę dopiero w momencie, gdy przeczytałem o nich w artykule Bronnie Ware zatytułowanym „Top 5 Regrets of the Dying” – czyli 5 największych żalów śmierci. Przez kilka lat odwiedzała ona ludzi, odesłanych z hospicjów do domu, by tam mogli w spokoju umrzeć. Pytała ich o rzeczy, których w życiu żałują. Słuchała z uwagą, po czym podzieliła się z czytelnikami najczęściej powtarzającymi się wnioskami. 

                „Żałuję, że nie miałem odwagi żyć tak, jak chciałem”. Dla mnie, było to stwierdzenie wręcz abstrakcyjne. Jak to nie żyli tak, jak chcieli? To kto nimi kierował? Przecież cały czas twardo upieram się przy twierdzeniu, że to my kształtujemy własne życie i możemy wszystko, cokolwiek zapragniemy, jeśli tylko będziemy do tego dążyć. Moje wątpliwości jednak zaczęły się pojawiać, gdy przypomniałem sobie o tym, w kontekście chociażby ekonomii. Jednym z podstawowych założeń makroekonomii jest świadomy wybór konsumenta, co już na pierwszych mój Profesor nazwał założeniem co najmniej utopijnym. Rzeczywiście. Skoro w sklepie nie mamy szans wybierania świadomie, dlaczego w codziennych życiowych wyborach nie ma być tak samo? Zacznijmy od wyboru liceum, potem studiów, następnie pracy. Jak dużym naciskom ulegają osoby, które podejmują te wybory, nie mając jeszcze wykształconych odpowiednich mechanizmów obrony przed wpływami najbliższego otoczenia? Są to przecież wybory, które potem kształtują nasze życie! A największy wpływ na ten wybór ma otoczenie, rodzina, gazeta, która wypuściła sondaż „naj” na podstawie własnych opinii. Jak dużo takich wyborów w życiu podejmujemy? Czy naprawdę przekonamy się o tym dopiero chwilę przed śmiercią? 

                Drugim żalem, który zauważyłem już jakiś czas temu jest nieumiejętność pokazywania uczuć. „Żałuję, że bałem się mówić, co czuję”. Większość osób, skojarzy to pewnie z tym, że nie powiedział swojemu szefowi kilku dosadnych słów, które chodziły mu po głowie, albo udawał, że kogoś lubi, tak naprawdę marząc, by zakrztusił się pitym właśnie drinkiem. Nie o to chodzi. Negatywnych uczuć mamy chyba aż nadmiar, wyrażamy złość, krzyczymy na siebie (prędzej czy później), mówimy o tym, jak ktoś nas zawiódł, a ile razy zdarzyło się Wam powiedzieć komuś, że go podziwiacie? Każdy ma przecież kogoś. Do dzisiaj pamiętam jak swojemu wujkowi, którego zawsze podziwiałem powiedziałem, przy okazji życzeń świątecznych: „Zostań taki jaki jesteś. Chciałbym być taki jak Ty i mieć życie, podobne do Twojego”. To był jedyny raz, kiedy widziałem, jak łzy napływają mu do oczu. Dlaczego tak ciężko przechodzi nam przez gardło „jesteś bardzo fajny, lubię Cię”, czy „naprawdę mi tym zaimponowałeś”. Odpowiedź jest tak naprawdę oczywista. Wmawiają nam, że to oznaka słabości, bo przyznajemy się, że ktoś jest od nas lepszy. A przecież to oczywiste. Nikt nie jest najlepszy we wszystkim, więc jeśli rzeczywiście ktoś budzi w nas pozytywne emocje – powiedz o tym! Ciebie to nic nie kosztuje, a komuś może pomóc wyjść z „doła”, dać siłę na cały następny dzień lub też on dzięki temu, powie coś miłego kolejnej osobie, a ta kolejnej… i od nas zacznie się łańcuch pozytywnej energii. A ona zawsze wraca. 

                Pozostawiam Wam to do przemyślenia, bo każdy powinien w tej kwestii spróbować obiektywnie spojrzeć na samego siebie i swoje zachowania, historię. Naprawdę, czasem warto zastanowić się, co zrobilibyśmy dzisiaj, gdyby nie było jutra. Bo przecież może nie być. A we wtorek, przejdziemy do kolejnych żalów. Chyba, że wtorku nie będzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz