wtorek, 16 lipca 2013

Stres – Twój przyjaciel czy wróg? Część pierwsza.


Stres jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka. Doświadczamy go zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Jednak czy zawsze ma on negatywne konsekwencje? Sam wydźwięk tego słowa budzi w nas negatywne skojarzenia. Czy tak jednak jest na pewno? Jeśli sięgniemy pamięcią to jednak zdarzało się nam, a z pewnością znamy historię innych ludzi, którzy przed nagłym zagrożeniem byli zdolni do niesamowitych rzeczy.

Wzgórze naszego mózgu stale gromadzi informacje docierające do niego ze wszystkich zmysłów. Na tym poziomie wzgórze nie rozróżnia prawdy od fikcji – ma funkcję wyłącznie magazynującą informacje. Na co dzień nie mamy jednak do większości tych informacji. Świadomie zapamiętujemy i wykorzystujemy 10%. Pozostałe 90% to informacje gromadzone nieświadomie. Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek powiedzieć „nie zwróciłem na to uwagi”? Taka informacja również zostaje zapamiętana, jednak należy do tej nieświadomej, 90% części. W chwilach stresu nasz mózg przetwarza te informacje z niesamowitą prędkością, co niektóre osoby po wypadkach określają jako całe życie, które przemknęło im przed oczami.

Jak ważne jest to 90% nieświadomych informacji dobrze obrazuje pewien eksperyment. Opiera się on na przekazaniu do wzgórza informacji, że gumowa ręka jest prawdziwa – wiąże się to ze spójnością zmysłów – to co widzimy pokrywa się z tym, co czuje nasza ręka. Mimo, że świadomie zdajemy sobie sprawę, że ręka nie jest nasza, w sytuacji stresu przestaje być to ważne. Pozostaje mi tylko na dowód zaprosić do obejrzenia krótkiego i obrazującego filmu:


            Skoro już wiemy, jak potrafi zadziałać nasza pamięć, ta niezawodna, bo nie poddawana analizie, a jedynie przetwarzana przez nasze synapsy, dlaczego nie nauczyć się z niej korzystać? Bo przecież jeśli nasz mózg potrafi przechować tyle danych, to musi posiadać także przełącznik, którym można uruchomić korzystanie z tych informacji. Ten przycisk włączający oświetlenie w naszej głowie to właśnie stres. Można go porównać do pianisty siedzącego przed fortepianem – jeśli będzie to niekontrolowane i nieokiełznane dziecko, będzie to tylko kakofonia przerażających i niespójnych dźwięków. Otwierane będę przypadkowe przegrody pamięci nie dające żadnego spójnego rezultatu. Gdyby jednak posadzić przed nich Chopina, zostalibyśmy zachwyceni rezultatem spójności przekazu i finałem, którego efektem byłaby wspaniała kompozycja. Podobnie jak Chopina od małego dziecka różnią lata warsztatu i praktyk, podobnie i niektórzy są obdarzeni mniejszym lub większym talentem do panowania nad swoim stresem. Jednak w tej kwestii talent jest jedynie drobnym dodatkiem, bo każdy z nas po odpowiedniej ilości prób jest w stanie zagrać przepiękny fragment „Dla Elizy”. Od tego też zaczniemy kolejny wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz