Ambicja (łac. ambitio - żądza
uznania) - postawa człowieka, cecha charakteru polegająca na silnym poczuciu
godności osobistej oparta na stawianiu sobie trudnych celów i dążeniu do ich
realizacji1 – tak definiuje ambicję jedna z najpopularniejszych
internetowych encyklopedii. Co jednak ambicja oznacza dla każdego z nas? Skąd
pochodzi, jak się kształtuje i jak wpływa na nasze decyzje?
Nad ambicją, jej pochodzeniem czy
też wpływem zacząłem się interesować pod koniec gimnazjum, po pierwszym
zderzeniu z poważnym już planowaniem życia, co oznaczało dla mnie wtedy wybór
liceum. Wyobraźcie sobie, że wtedy po raz pierwszy w życiu zauważyłem, że
niektórzy nie chcą wiele. Całkiem dobrzy uczniowie myśleli o pójściu do szkoły
fryzjerskiej, do jakiegoś liceum o niższym progu dostania się, bo nie będzie
tam trudno. Nie mieściło mi się to w głowie. Gdy z nimi rozmawiałem, dla nich
celem było zdobyć jakąś tam pracę, byle gdzieś za biurkiem na spokojnie od 8 do
16, tak żeby na życie i wakacje jakieś czasem starczyło. Kolejnym szokiem były
kolejne prace, gdzie widziałem ludzi awansujących na wyższe stanowiska, którzy
często po krótkim okresie czasu… prosili o zdegradowanie. Mniej płacili, ale
przynajmniej było spokojnie i nie miało się tyle na głowie. Jak to się dzieje,
że jedni są w stanie podjąć się pracy na wyższym stanowisku nawet za te same
pieniądze, a inni choćby byli namawiani, dostawali podwyżkę, nie chcą się
zdecydować?
Początek, jak większość rzeczy
składających się na naszą osobowość ma w dzieciństwie. Niestety nie ma jednej,
dobrej i skutecznej metody, bo każdy z nas jest inny, jednak można kilka
wyróżnić. Czasem ambicja kształtuje się, poprzez chęć zwrócenia na siebie
uwagi, czy to rodziców, czy rówieśników, czasem poprzez chęć zrobienia na
złość, gdy wszyscy mówią, że przecież Ty nie potrafisz, nie umiesz, nie dasz
rady. Najważniejsza jednak w tym jest reakcja osób, do których skierowane są
nasze starania. Według mnie, najskuteczniejsze jest stosowanie ostrożnych
pochwał, gdy faktycznie coś się uda dziecku osiągnąć – należy o tym głośno
powiedzieć, cieszyć się, pokazać, że jest to ważne, ale nie można tylko na tym
skończyć, chyba, że coś rzeczywiście jak na dziecko jest zrobione naprawdę
dobrze. Należy naprowadzać także na dojście do wniosku, co jeszcze można
poprawić, jak można sprawić by to co jest dobre i tak cieszy wszystkich, było
jeszcze lepsze i cieszyło bardziej. W ten sposób uczy się zdrowej i dobrej
ambicji – metodą małych kroków. Nie celujemy w bycie idealnym, ale wiemy jak
ideał wygląda i po kolei eliminujemy pojedyncze wady.
Po takim wstępnym ukształtowaniu,
nasza ambicja stabilizuje się, co nakłada się z wieloma innymi wewnętrznymi
wojnami w wieku dojrzewania. „Przedwczesna dorosłość” to mimo towarzyszących
przygód i nieporozumień, dobry objaw stabilizującej się ambicji. To ważny
moment na utemperowanie i uspokojenie naszych zapędów tak, aby zostały
sprowadzone na dobre tory, jednak zbytnie ich przygaszenie skutkuje najczęściej
zupełnym brakiem wiary w siebie i swoje możliwości. Zarówno jedno jak i drugie
jest niebezpieczne, a przede wszystkim znacznie utrudnia życie samej osobie,
jak i otoczeniu. Wyrzucenie ze słownika słów: „nie umiem”, „nie dam rady”, czy
„nie potrafię” nie jest niczym dobrym, wbrew temu co jeszcze kilka lat temu
uważałem. „No ja nie dam rady?” – te słowa kosztowały mnie bardzo dużo, a
zmiana tego podejścia w późniejszych latach mojego życia już nie była tak
łatwa, zwłaszcza , że nie tylko mi było trudno, ale także otoczenie przyzwyczajone
do innej kolei rzeczy, zostało postawione w obliczu niespotykanej sytuacji. Jak
nikt nie da rady, to nie oznacza, że musi się męczyć, ale oznacza, że ja to
zrobię. Powiedzenie pierwszy raz „NIE” to milowy krok, ale dający niesamowite
rezultaty. Nie byłem już od wszystkiego – byłem specjalistą w swoich
dziedzinach. Wiadomo już było, że jeśli trzeba zrobić zestawienia w Excelu w
pracy, czy skręcić szafę w domu albo u znajomych, ja to zrobię, ale w momencie
gdy trzeba naprawić samochód, idę do mojego brata czy taty, którzy się tym
interesują i lubią. O dziwo, dało to taki sam efekt, jaki chciałem
(bezskutecznie) osiągnąć robiąc wszystko.
Dlaczego? Nie wiem jak Wy, ale ja
nigdy nie widziałem ogłoszenia o pracę dla „człowieka od wszystkiego”, za to widzę
bardzo dużo ogłoszeń na specjalistów, czy ekspertów. Należy więc z ambicją
bardzo uważać, bo paradoks polega na tym, że przesadzona ambicja może nam nie
pozwolić osiągnąć tych ambitnych celów, które sobie właśnie założyliśmy. Moim
zdaniem najlepszym istniejących zestawieniem jest ambicja i pokora, ale
niestety nawet z ambicją jest coraz gorzej, a jak już ktoś ją ma, to o pokorze
można tylko pomarzyć. Ktoś z Was może jest chętny na uzupełnienie tej luki w
naszym społeczeństwie? :) Gwarantuję sukces :)
A na koniec jeden z moich
ulubionych cytatów, może nie każdemu pasuje, ale finalny efekt dla mnie jest
tym, do czego każdy z nas powinien dążyć – zostać sobą:
„W wieku sześciu lat
chciałem zostać kucharką. Kiedy miałem siedem? Napoleonem. Odtąd moja ambicja
nie przestawała rosnąć, podobnie jak moja mania wielkości. Gdy miałem lat
piętnaście, chciałem być Dalim i zostałem nim.”
Salvador Dali
1źródło:
www.wikipedia.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz