Przypomnijmy
sobie wszyscy ileż godzin spędziliśmy nad rozmowami lub rozmyślaniem nad
wynagrodzeniem prowizyjnym. Ilekroć rozmawiam na ten temat z wieloma ludźmi
napotykam na swoisty mur słowny z ich strony. Obiekcje, której nie potrafią się
pozbyć.
Więc jak to w końcu jest opłaca
się, czy też nie?
Złe
pytanie, jeszcze gorsza odpowiedź! Aby znaleźć odpowiedź, najpierw należy
dobrze zadać pytanie, czyli dlaczego istnieje wynagrodzenie prowizyjne. Bo jest
najbardziej bezpiecznym i uniwersalnym systemem płacowym jaki istnieje. Nie
chodzi tutaj wcale o normy lub kryteria. System ten najlepiej odzwierciedla
pragnienia, potrzeby finansowe pracowników, a zarazem wykazuje predyspozycje
człowieka do odpowiedniej specyfiki pracy. Jeżeli Pan Kowalski zarabia 10.000
tysięcy złotych, a Pan Nowak 5.000 tysięcy miesięcznie to ten mniej zarabiający
może mieć tylko do siebie pretensje. Gdybyśmy założyli, że obaj pracują na etat
i jeden i drugi mają 7.500 złotych na rękę oczywiste staję się to, że jest to
niesprawiedliwe, a już na pewno krzywdzące jednego z nich. Dlaczego więc ludzie
boją się prowizji jak ognia? Jedyne co mi się nasuwa na myśl to strach przed
prawdą. Jeżeli wiem, ze w czymś jestem słabszy to będę nim zawsze, dopóki
czegoś z tym nie zrobię. Jeżeli Nowak spojrzy na Kowalskiego z zawiścią z jego
pieniądze nic się nie zmieni. No może oprócz tego, że ten drugi w przyszłości
zarobi więcej. I tu jest całe sedno, Nowak musi przyjąć prawdę jaka jest i
przemyśleć fakt, że ma mniej niż kolega. Być może jeżeli dojdzie do dobrych
wniosków szybko sprosta swoim ambicjom. Nie jesteśmy robotami tylko ludźmi,
potrzebujemy bodźców i rozwoju. Czyli wyciągania wniosków i analizy własnego
otoczenia. Jeżeli wiem, że dużo pracuję, a wynik jest słaby – trudno może to
nie to, nie warto dalej to brnąć. Ale wtedy przynajmniej mamy tą świadomość,
czego nie chcemy robić i co robiliśmy z przymusu. Ta na pierwszy rzut oka
sytuacja wyglądająca na porażkę, wcale nią nie musi być.
Nie
ma zwycięstwa bez porażki.
Wypłata
prowizyjna jest dla Nowaka – żeby zrozumiał, co robi nie tak i jakie ma słabsze
strony, lub po prostu uświadomił sobie, że być może w życiu powinien robić coś
innego.
I
dla Kowalskiego – Satysfakcja z samego siebie, autorealizacja po prostu. Jak
coś pójdzie nie tak, zmieni branże prace, ale nadal będzie szukał takiej, która
da mu podobny komfort.
Jeżeli,
nie chcemy, żyć uzależnieni od siebie i innych, musimy spróbować. Nikogo tym
nie skrzywdzimy, ani Nowaka, ani siebie, ani pracodawcę. Dotrze do nas na co
nas stać dzisiaj, a na co jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz