Dzięki poprzednim dwóm częściom,
możemy w końcu przejść do właściwej treści. To, co próbowałem do tej pory
pokazać to teoretyczne podstawy do zajęcia się stresem – mam na myśli zależność
między tym, co robimy, a tym, co myślimy. Teraz trzeba jedynie na to stwierdzenie
popatrzeć szerzej. Jeśli to, co myślimy, to, co czujemy, jest widoczne w
naszych gestach, mimce, zachowaniu, to jak wygląda to w drugą stronę? Tutaj
zaczyna się już magia naszej wyobraźni. Na pierwszy rzut oka nie ma to dużego
sensu i brzmi abstrakcyjnie, ale dajmy sobie 30 sekund. Tyle wystarczy. Łatwiej
to zrobić z zamkniętymi oczami, ale efekt można uznać za porównywalny.
Wyobraź
sobie dużą żółtą cytrynę. Wyobraź sobie że właśnie ktoś ją umył i spływają po
niej jeszcze krople wody. Połóż w wyobraźni cytrynę na desce do krojenia.
Wyobraź sobie że bardzo powoli ostry nóż przecina cytrynę a krople soku
spływają powoli po końcówce ostrza, aż cała cytryna zostanie przecięta na pół,
a po desce spływać będą strużki soku z cytryny.
Zobacz jak jeszcze raz cytryna jest przecinana, aż zostaje odcięty jeden
plasterek. Czujesz kwaśny smak? Pisałem już o tym zjawisku w pierwszej części –
nasze wzgórze nie rozróżnia prawdy od fikcji. Skoro więc obraz w naszej głowie
potrafił wpłynąć na to, co czujemy w ustach, to jak daleko jesteśmy w stanie
oszukać swoje ciało?
Dwoma
skrajnymi hormonami kierującymi poziomem stresu oraz pewności siebie jest
kortyzol oraz testosteron. Badania są pod tym względem jednoznaczne – wraz
podnoszeniem się testosteronu, maleje poziom kortyzolu, a co za tym idzie
człowiek zwiększa swoją sprawność fizyczną oraz umysłową – zwiększają się po
prostu „nasze obroty”. Jak to się objawia najlepiej widać w krainie zwierząt.
Tam zawsze najsilniejszy, przywódca, lider, zajmuje najwięcej przestrzeni i
najczęściej ma też najwyższy poziom testosteronu. Co więc, jeśli zrobimy tak
jak z cytryną? Najpierw będziemy widzieli obraz, a potem dopiero będziemy
czekali na uczucie kwasoty? Badania naukowe zaskoczyły po raz kolejny.
Google
dostarcza nam miliony podpowiedzi. „Wyprostowana sylwetka zmniejsza ból”,
„Poczuj się pewnie w 2 minuty!” – hasła można by mnożyć. Najbardziej znane
badania Dany R. Carney z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku (opublikowane we
wrześniu 2010 r. w piśmie "Psychological Science") wykazały, że u
osób, które prostują plecy i przyjmują władczą postawę dochodzi do zmian
hormonalnych sprzyjających podejmowaniu ryzyka. Analiza próbek śliny wykazała,
że rośnie u nich poziom testosteronu, a maleje poziom hormonu stresu -
kortyzolu.
To czy
uwierzymy w te wyniki badań, czy nie, zależy tylko od nas, ale tak naprawdę nie
ma żadnego znaczenia. Nasze myśli bez przerwy korzystają z tych 90% informacji,
o istnieniu których nawet nie wiemy. Często możemy także nie zgadzać się z tym,
że je nawet posiadamy. Dalej nie ma to jednak żadnego wpływu na nasze życie,
ponieważ nadal będziemy je stosować. Podobnie jak w eksperymencie Derrena Browna
z poprzedniej części – gdyby nie to, że zostali postawieni przed faktem
dokonanym, to czy naprawdę ktokolwiek by uwierzył, że zostali do tego
zaprogramowani? I właśnie o programowaniu zakończymy następny wpis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz