Śpiewać każdy może trochę
lepiej lub trochę gorzej - śpiewał Jerzy Stuhr na Opolu 1977 roku, podobnie rzecz
ma się z pracą. Pracować każdy może niestety tu chodzi oto by pracować jak
najlepiej, a przynajmniej by wyniki tej pracy były jak najlepsze.
Ale zacznijmy od
początku, by dobrze pracować w ogóle trzeba mieć pracę. Szczytem jest mieć
pracę, która rozwija, w której dobrze się czujemy no i oczywiście, która satysfakcjonuje
naszą próżność pod względem finansowym. Ok, do sedna wszyscy wiemy jak trudno
znaleźć taka pracę – oczywiście pomijam „wymiataczy”, o których zabiegają
pracodawcy a skupiam się na ogóle ludzi, którzy tej jedynej pracy poszukują.
Czasami mam wrażenie, że łatwiej znaleźć tą jedyną, dla której byli byśmy w
stanie zabić, skoczyć z mostu, rzucić się w ogień miłość niż pracę. By znaleźć miłość często
robimy podchody, modnie się ubieramy, używamy drogich perfum, naginamy fakty by
ostatecznie w oczach tej jedynej wypaść jak najlepiej. Podobnie powinniśmy zachować
się podczas uwodzenia tego jednego jedynego pracodawcy. Trzeba pamiętać, że
części faktów pracodawca nie jest w stania zweryfikować, przynajmniej na
podstawie CV - bo rozmowa kwalifikacyjna to już inna para kaloszy.
Tak jak na wypad do
klubu nie założymy brudnych ciuchów tak do pracodawcy nie wysyłajmy
niechlujnego CV - no chyba, że nie zależy nam na pracy. W aplikacji nie ma
obowiązku umieszczania całej naszej historii zawodowej. To tak jakby się chwalić
na pierwszej randce ilością byłych - pewnie komuś to zaimponuje, ale bynajmniej
nie jest to dobry trop by zdobyć ta jedyną. Oczywiście trzeba poinformować o
długoletnich związkach ale o 2-3 miesięcznych epizodach to już nie koniecznie.
Tego typu wzmianka ma sens jeśli był to związek z kimś sławnym ważnym albo nasz
jedyny związek. Warto pamiętać, iż prawda może zabić a piękne są kłamstwa które
dobrze czynią. Kto nam broni pochwaleniem się jakimiś ogólnymi kursami, czy
drobnymi wewnętrznymi nagrodami czy nawet sukcesami za czasów szkoły – pewnie te
drobne kłamstwa wyjdą już w trakcie pracy – ale cóż nikt nie jest idealny. Tu
wyjątek, uwaga na język obcy niech cie ręka teściowej broni przed pychą
chwalenia się tym czego nie umiesz – bardzo łatwo to zweryfikować a taka wtopa
przekreśla całkowicie w oczach osoby o której względy ubiegamy. To tak jakby
pochwalić się mercedesem klasy E a na imprezę przyjechać golfem na gaz.
Wracając do randki z
pracodawcą, na Boga tu też liczy się pierwsze wrażenie, zdjęcie, ogólny wygląd
CV - Jak widzę te zdjęcia z
przekrwionymi oczyma, w jakimś stroju niczym z plaży, czy z drinkiem w ręku to nóż
się otwiera – oczywiście ktoś może powiedzieć kwestia tej wymarzonej pracy –
ale to tak jak z obsługą w MacDonald - są pewne standardy. Warto pomyśleć czy
prezes zatrudni asystentkę, która wygląda na jednym jedynym zdjęciu, które on
ma jak pani z mięsnego za rogiem – nie obrażając rogu.
Ważną kwestią niczym to
czy interesuje nas przygoda czy długi związek jest także format CV w jakim
wysyłamy aplikacje do pracodawcy. Niestety nie wszyscy wiedzą ale jak wysyłamy CV
w formacie Word a nie PDF to jest wielkie prawdopodobieństwo, że nasza piękna
aplikacja rozpłynie się jak wakacyjny związek wraz z końcem wakacji. Pozostanie
nam tylko nadzieja że może zadzwoni.
Śpiewać każdy może,
szukać pracy każdy też może, jedni robią to lepiej inni trochę gorzej, ale są
jeszcze profesjonaliści oni zarabiają pieniądze wydając płyty, robiąc koncerty.
Są firmy które żyją dlatego że z słabej aplikacji potrafią wyłuskać najlepszego
na rynku pracownika. Dlatego apel do wszystkich szukających pracy jeśli nie
umiesz zrobić czegoś porządnie sam pozwól by ktoś zrobił to za ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz