We
wcześniejszym wpisie wspomniałem tylko o jednym, chociaż najważniejszym filarze
wewnętrznej pewności siebie. Mimo to, wciąż mam wrażenie, że za mało napisałem
o samoświadomości. Tak ważna jest ta kwestia. Umieć ocenić się obiektywnie i
znać przyczyny swojego zachowania to niesamowicie potężna broń. Znać swoje
mocne strony, to oznacza wiedzieć, z jakiej najsilniejszej broni skorzystać.
Znać swoje słabe strony, to tyle samo co wiedzieć, gdzie postawić najmocniejszy
mur obronny. Jako fan sportów walki, najlepiej widzę to na przykładzie
zawodnika MMA. Jeśli ktoś w „stójce” ma pewne braki – dąży od razu do bliskiego
kontaktu i zejścia do „parteru”. Zwłaszcza gdy jego przeciwnik to mistrz boksu.
On z kolei będzie robił wszystko by przeciwnika trzymać na dystans i
wyprowadzić jeden, ale skuteczny cios jego najmocniejszym lewym sierpowym.
Kiedy
będziemy już w stanie stworzyć swój obraz składający się z plusów i minusów,
następuje ciężki dla „ambitniaków” punkt. Nie zabieramy się wcale za zwalczanie
swoich słabości. Może, z czasem uda na się zmienić kilka z nich, ale tylko
kilka i to z długim czasem, chociaż ja akurat nie jestem tego zwolennikiem. W
tym momencie należy zaakceptować nasze plusy i minusy. Nie te w naszej głowie.
Każdy jeden z nich należy potwierdzić lub zdementować. Potem dopiero można
uznać je za swoje i odpowiednio skierować. Może to oznaczać, że będziemy
musieli zmienić pracę, zmienić kierunek studiów albo zupełnie przestawić
swoje plany. Nie ma sensu przecież
próbować zostać piosenkarzem, gdy nie mamy za grosz głosu czy wyczucia rytmu
(choć znane są przypadki, gdy to się udawało, nie trwało to jednak nigdy zbyt
długo :) ).
Gdy
wiesz, co robisz źle a co dobrze, idzie to naturalnie dalej. Efekty Twoich
działań przynoszą Ci większe zadowolenie z siebie. Jeśli wiesz, że masz
problemy z ładnym i rozwiązłym pisaniem, ale jesteś dobry w obsłudze komputera
– nie będziesz skupiał się na doborze wyszukanego słownictwa, ewentualnie poprosisz
kogoś później o sprawdzenie / poprawki, a skupimy się za to na zaawansowanie
techniczne naszych działań. Możemy również tym samym odpłacić się w przyszłości
osobie pomagającej nam. Oczekując jednak informacji zwrotnej, będziemy głównie
skupiali się na informacjach dotyczących zastosowanych technologii, bo przecież
wiemy, że część lingwistyczna jest co najwyżej poprawna.
Zadowolenie
z siebie jest potężną siłą napędową. Gdy będziemy oczekiwać od siebie
adekwatnie dużo do posiadanych w danej
kwestii umiejętności, będziemy mieli realne szanse na osiągnięcie wyznaczonego
celu. Pozwoli nam uwierzyć w to, że możemy być na samym szczycie, tylko źle
wyznaczaliśmy sobie cele. Ile razy słyszałem o tym, że ktoś żalił się, że tak
źle mu idzie matma, że już nie może, że jest do niczego. Oczywiście była to
osoba ucząca się w tym kierunku, która w niesamowitym tempie potrafiła się
uczyć na pamięć, czy to języków, czy to biologii lub chemii. Kiedyś jednak
została popchnięta w kierunku matematyki, wręcz namawiana, więc tak też się
kierowała. Po co? Dlaczego? „Bo teraz już jest za późno na zmianę”. Wszystko
byłoby ok, gdyby nie to, że mówiła to niespełna 20 letnia osoba! ”Ale przecież
już matura i studia, szkoda marnować tego czasu…”. Prawda jest jednak taka, że
przez to omal nie zmarnowała sobie pozostałych, powiedzmy 70 lat życia… wiara w
siebie to bardzo ważny element.
A to
dopiero pierwsze 4 filary :)
musimy pozbyć się naszego przywiązania – do pracy, do miejsca zamieszkania, do
skończonej szkoły, do naszych osiągnięć. Jeśli jesteśmy w miejscu, w którym nie
do końca się odnajdujemy, może czas najwyższy na zmianę?